III. Ludzie w powstaniu
Powstańcy pochodzili ze wszystkich warstw społecznych, choć odsetek zaangażowanych był różny w poszczególnych grupach. Najliczniej reprezentowane były: drobna szlachta, inteligencja, średniozamożne mieszczaństwo, ucząca się i studiująca młodzież. Arystokracja, przeważnie związana ze stronnictwem „białych” do działań powstańczych odnosiła się początkowo nieufnie, podobnie jak warstwa najliczniejsza, najmniej uświadomiona narodowo – chłopi – choć oczywiście z zupełnie różnych powodów. Niższe duchowieństwo w większości poparło powstanie, a każda partia powstańcza miała swojego kapelana. W ruch powstańczy zaangażowane było również duchowieństwo zakonne, odgrywając znaczną rolę w budzeniu świadomości narodowej, a nawet biorąc bezpośredni udział w walkach; niektórzy zakonnicy stawali na czele oddziałów. Zarówno oddziały powstańcze, jak i rządowe domagały się od ludzi posłuszeństwa; obie strony surowo karały za brak współpracy. Przywódcy powstania, członkowie Rządu Narodowego, osoby zrzeszone w Organizacji Narodowej na różnych jej szczeblach, wreszcie członkowie oddziałów powstańczych, uczestnicy walk na pierwszej linii pól bitewnych, decydując się walczyć za Ojczyznę, mieli świadomość aresztowań, konfiskat, wreszcie rozstania z bliskimi. Uczestnictwo w konspiracyjnej działalności, wymierzonej w rząd zaborczy, wiązało się z nieuchronnością represji, aż do utraty życia włącznie. Członkowie Rządu Narodowego stracili życie na szubienicy wraz z ostatnim dyktatorem powstania Romualdem Trauguttem (aresztowany w nocy z 10 na 11 IV 1864 r., stracony 5 VIII 1864 r.).
Udział w ruchu narodowym nie zawsze jednak związany był ze szczerym entuzjazmem i uczuciami patriotycznymi. Bywał także wynikiem wpływu opinii publicznej, wyrachowania politycznego czy zwykłego strachu przed represjami ze strony żandarmerii narodowej, w tym żandarmów „wieszatieli” - formacji utworzonej w celu ochrony władz narodowych przed wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym, nazywanej tak od sposobu wykonywania egzekucji. Grupą najbardziej poszkodowaną przez egzekucje byli chłopi, którzy niekiedy traktowali powstańców jak zwykłych rabusiów, próbując nie dopuścić do rekwizycji żywności, koni czy wozu. Dochodziło przy tym do aktów przemocy i odstawienia uczestników powstańczych partii do rosyjskiej władzy wojskowej. Nie miało to jednak wiele wspólnego z istotną zdradą sprawy narodowej, i często było wynikiem strachu i nieświadomości, zwłaszcza w początkowym okresie powstania.
Obok prawdziwego zaangażowania w powstanie lub też zwykłej obojętności były też postawy skrajnie odmienne, jak gorliwa służba w administracji zaborczej czy akty otwartego potępienia, np. w adresach słanych do władz rosyjskich. Nie zabrakło też osób, które nie tylko powstania nie popierały, ale wprost decydowały się na współpracę w jego tłumieniu. Za współpracę władze nagradzały pieniędzmi, przywilejami i zaszczytnymi odznaczeniami, np. Orderem św. Stanisława (ustanowiony przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1765 r., w 1831 r. został włączony do znaków zaszczytnych Cesarstwa Rosyjskiego, po uprzednim usunięciu polskich cech narodowych); a także nadaniami majątków skonfiskowanych tym, którzy walczyli.
Należy przypomnieć, że nie tylko Polacy brali udział w powstaniu styczniowym. Wśród powstańców znalazło się kilka tysięcy cudzoziemców – w większości Włochów i Francuzów, ale również Węgrów, Rosjan, Ukraińców i innych. Wpływ na decyzję o wybuchu powstania, obok kryzysu ustroju feudalnego w zaborze rosyjskim oraz sytuacji rewolucyjnej w Rosji, miał bowiem także rozwój ruchów narodowowyzwoleńczych w Europie. Otwierały one perspektywę wyzwolenia również narodowi polskiemu. Dużo miejsca interwencji dyplomatycznej mocarstw, z którą w środowiskach polskich wiązano ogromne nadzieje, poświęcał wydawany z upoważnienia Rządu Narodowego „Dziennik Narodowy”. Stanisław Krzemiński członek rządu, historyk i publicysta, w artykule zamieszczonym w nr 8 „Dziennika” z 30 VIII 1863 r. przedstawił w krótkim zarysie stosunek państw zachodnich nie tylko do powstania styczniowego, ale też do poprzednich zrywów Polaków. Wyrażał się on akceptacją obywateli tych państw, poprzez organizowanie wystąpień wyrażających propolskie sympatie, deklaracje poparcia oraz pomoc finansową na potrzeby powstańcze. Na zimie polskie przybyły także oddziały ochotników.
Wśród ochotników francuskich walczących w powstaniu styczniowym największą sławę zdobył François de Rochebrune, organizator oddziału żuawów śmierci i dowódca II Korpusu Armii Wołyńskiej.
Najpowszechniejszą sympatią sprawa polska cieszyła się we Włoszech. Ideę odrodzenia niepodległej Polski otwarcie popierali niemal wszyscy najwybitniejsi politycy włoscy w wieku XIX: król Wiktor Emanuel, pierwszy premier Camil Cavour, działacz rewolucyjny Giuseppe Mazzini, a szczególnie Giuseppe Garibaldi. Przejęty śmiercią jednego z przywódców polskiego powstania, Zygmunta Sierakowskiego (został powieszony w Wilnie, w czerwcu 1863 r.), którego poznał osobiście kilka lat wcześniej, napisał list symbolicznie do niego adresowany, w którym wyraził głębokie przekonanie, że demokratyczne państwa europejskie nie pozwolą na zdławienie powstania. List Garibaldiego do Sierakowskiego zamieszczony został w piśmie Rządu Narodowego „Niepodległość”, z 4 VIII 1863 r. We Włoszech zryw narodu polskiego odbił się szerokim echem. Do polskiego powstania przyłączyło się kilkudziesięciu ochotników, m.in. Francesco Nullo włoski wojskowy i działacz narodowy. Jego Legia Zagraniczna była niewielkim oddziałem składającym się z 16 Włochów, 7 Francuzów i 3 Polaków. Prawie wszyscy jej członkowie byli doświadczonymi żołnierzami. Sam Nullo, będący wzorem dla wszystkich swoich żołnierzy, zginął bohatersko w bitwie pod Krzykawką, w dn. 5 V 1863 r.
Jeden z kilku członków oddziału Nulla pojmanych przez Austriaków, podoficer Giacomo Meuli jest adresatem listu od nieznanego z nazwiska Annibala, który wyrażał w nim pełen sympatii stosunek do Polaków i jednocześnie płomienną nienawiść do tyranów. Meuli znalazł się w grupie 8 Włochów skazanych na karę śmierci przez rozstrzelanie. Ostatecznie, po rewizji wyroku przez Audytoriat Polowy, skazano ich na zsyłkę na Syberię i 12 lat ciężkich robót. W grudniu 1866 r. skazańcy ci zostali ułaskawieni.
Pochodzenia włoskiego był także wybitny polski rysownik Michał Elwiro Andriolli, walczący w oddziale Ludwika Narbutta na Litwie.
Udział ochotników kilkunastu narodowości w walce z caratem o wyzwolenie i sprawiedliwość społeczną nie mógł Polski ocalić. Symbolizował natomiast powszechne wówczas odczucie słuszności polskiej sprawy.