Pojęcie „utopia” wywołuje nie tylko pozytywne skojarzenia, choć kryją się za nim przede wszystkim fantastyczne opisy nieistniejących krain, w których zatriumfowało dobro, miejsce zacofania zajął postęp, zapanowała wolność, równość i dobrobyt. Znaleźć je można również w literaturze polskiej, między innymi w Mikołaja Doświadczyńskiego przypadkach (1775) Ignacego Krasickiego, osadzonych we fragmentach na nieistniejącej wyspie Nipu, czy w mniej znanej i nie tak efektownej literacko Podróży do Kalopei Wojciecha Gutkowskiego, który w 1814 roku snuł wizje idealnego państwa zbudowanego przez polskich wychodźców w zachodniej Australii. Można też wspomnieć o polemikach politycznych ukrytych pod maską opisów jakiejś egzotycznej krainy, reprezentującej zwykle własną ojczyznę – ich znakomitym przykładem może być Podróż do Ciemnogrodu (1820) Stanisława Potockiego. Nieprzypadkowo prawdziwy wysyp tego rodzaju tekstów przynosi Oświecenie (w najszerszych jego granicach chronologicznych). Stawały się one wówczas często stosowanym nośnikiem idei, instrumentem perswazji politycznej i swoistej pedagogiki społecznej. Rzut oka na umieszczone poniżej przypisy wskazuje też pośrednio na bliższe naszym czasom lata, kiedy utopie stały się w pewnym sensie modne, doczekały się wydań krytycznych i omówień. To pierwszy okres istnienia PRL, gdy według oficjalnej wykładni powstałe w przeszłości wizje idealnego społeczeństwa uznano za prekursorskie wobec marksistowskiego socjalizmu, a zatem godne przypomnienia i upowszechnienia. Skądinąd wielu profesjonalnych historyków i historyków literatury skorzystało z tej „koniunktury” i przygotowało wartościowe, funkcjonujące do dziś wydania krytyczne (chociaż w komentarzach musiały znaleźć się fragmenty korespondujące z obowiązującą wówczas ideologią). Na liście ówczesnych edycji tego typu tekstów nie znalazł się jednak traktat Wojciecha Jastrzębowskiego. W pierwszych dziesięcioleciach po drugiej wojnie światowej był to w gruncie rzeczy autor zapomniany, niekiedy tylko wzmiankowany przez specjalistów, ale niewznawiany. Dopiero znakomite wydanie Franciszki Ramotowskiej, które obecnie przypominamy, przerwało w 1985 roku lata milczenia. Stało się to jednak w odmiennej już atmosferze, kiedy tzw. realny socjalizm chylił się ku upadkowi. Nasuwa się zatem pytanie, czy Konstytucja dla Europy nie pasowała wcześniej do urzędowych schematów propagandowych. Wydaje się, że tak właśnie było, ponieważ nazbyt kojarzyła się z liberalizmem i pacyfizmem (i to nie tym ze stalinowskiej „walki o pokój”), pozbawiona natomiast była wątków społecznego radykalizmu. Gdy spoglądamy na jakże obfite dziedzictwo autorów tworzących utopijne światy, dostrzegamy ich niesłychaną różnorodność. Oprócz projektów opracowanych przez szlachetnych marzycieli nasuwają się też przerażające płody szalonych ideologów i założycieli religijnych bądź politycznych sekt, którzy próbowali tworzyć idealne społeczeństwa i państwa, posługując się przemocą i terrorem. Niekiedy zresztą jedni zmieniają się w drugich, zakładając, że trzeba będzie gruntownie przekształcić naturę ludzi, tak by dorośli do ich wizji, opornych zaś, których nie da się wychować, należy eliminować. Z jednej strony mamy długą listę traktatów i utworów literackich, które wyrastają z protestu przeciwko niesprawiedliwości, wyzyskowi i poniżeniu większości przez mniejszość. Z drugiej trzeba wziąć pod uwagę doświadczenia dziejowe, które uczą, że stare tyranie ustępują miejsca nowym, realizującym w okrutny sposób swoje plany. Nienawiść do dawnego świata prowadzi niekiedy do bezwzględnej walki z tradycją i religią; dawne elity i wszyscy, których oskarża się o ich obronę, podlegają wówczas wykluczeniu, prześladowaniom a nawet eksterminacji. Wiara w „nowy wspaniały świat” – by sięgnąć do tytułu antyutopii Aldousa Huxleya – ułatwia odrzucenie wszelkich skrupułów i hamulców etycznych. Czasem zdarza się jednak, że radykalne marzenia inspirują też umiarkowanych reformatorów, a dążenie do „szczęścia ludzkości” nie musi prowadzić do systematycznego gwałtu w myśl zasady, że cel uświęca środki. Zresztą w dorobku europejskiej myśli społecznej i politycznej oprócz optymistycznych wizerunków nowego sprawiedliwego ładu można też znaleźć swoiste ostrzeżenia – traktaty i utwory literackie, w których dominują przewidywania strasznego losu społeczeństw i narodów poddanych terrorowi mniemanych dobroczyńców ludzkości, słowem tzw. antyutopie, kontrutopie czy dystopie (których dzieło wspomnianego Huxleya jest jednym z najlepszych przykładów).